czwartek, 6 grudnia 2012

#2. On the way to wonderland.

Opadłam na kanapę i okryłam się grubym, czerwonym kocem. Dzisiejszego wieczoru czułam się naprawdę okropnie. Dopadł mnie katar, sprawiający, że ledwo oddychałam. A niska temperatura ciała znacznie mnie osłabiała i powodowała silne zawroty głowy. Miałam ochotę usnąć i obudzić się za miesiąc. Sięgnęłam po kubek z gorącym kakao i spojrzałam na ekran telewizora. Aktualnie oglądałam "Sherlock'a Holmes'a" z Robertem Downey Jr. w roli głównej. Ten aktor był tak nieziemsko przystojny, że czasami wręcz żałowałam, że nie jestem koło pięćdziesiątki. Usłyszałam trzask drzwi i po chwili obok mnie usiadł Louis. Brązowe włosy rozwiał letni wiatr, na policzkach widniały rumieńce. Wślizgnął się pod koc i mocno mnie przytulił.
- Jak się czujesz słońce ? - Jego ciepły oddech musnął mój policzek.
-Umieram Lou. Powiedz mamie... że ją kochałam. - Przymknęłam powieki, czując nadchodzący ból.
-A jak już umrzesz to mogę udostępnić twój pokój Liamowi i Zaynowi ? - Szepnął tuż obok mojego ucha.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
-Chłopcy przyjeżdżają ?! Kiedy ?!
-We wtorek młoda. To co ? Nie umierasz ? - Louis szeroko się uśmiechnął, za co dostał leżącą pod moją ręką pomarańczową poduszką.
- Zamknij się Tomlinson.

*
Podszedłem do wysokiej dziewczyny opierającej się o ścianę w kolorze ciemnego fioletu. Ubrana w jeansowe spodenki z podwyższonym stanem i kanarkowo żółtą górę od kostiumu wyglądała nieziemsko, niczym grecka bogini. Jedną dłonią musnąłem jej odkrytą talię, a drugą wplotłem w blond włosy. Wpiłem się w jej delikatne usta, przypierając ją do ściany. Dotykając jej przeszywały mnie dreszcze. Działała na mnie jak najgorszy narkotyk. A mi się to podobało.
- Kocham Cię Perrie - Wyszeptałem pomiędzy pocałunkami, patrząc w jej błękitne, otoczone wachlarzem czarnych rzęs oczy.
-Też cię kocham Zayn.
*

-GDZIE JEST TA CHOLERNA BLUZKA ?! - Przerzuciłam stertę ubrań leżących na podłodze i ruszyłam do szafy na kolejne poszukiwania. Zaginęła moja ulubiona bluzka, którą chciałam, ba, musiałam dzisiaj założyć. Cały strój był gotowy. Nie odpuszczę, nie teraz, dwie godziny przed przyjazdem chłopców. Prędzej umrę niż założę coś innego. Odrzuciłam żółtą tabliczkę z czarnym napisem "I'm not pretty, I'm not rich, but I'm still fucking perfect !" i z okrzykiem triumfu uniosłam znalezisko w stronę sufitu. Zadowolona z siebie zabrałam rzeczy i ruszyłam do przestronnej łazienki wyłożonej beżowymi kafelkami. W międzyczasie, gdy gorąca woda wypełniała wannę i mieszała się z olejkami zapachowymi, rozczesałam włosy i przyjrzałam się wybranemu zestawowi. Czarna spódniczka mini i przed chwilą znaleziona biała, satynowa bluzka. Materiał na plecach zastąpiono czarną, drobną siateczką, która połyskiwała dzięki srebrnym drobinkom. Tak, powinno być idealnie. Co z tego, że ma dziewczynę ? Przecież nie mam zamiaru od razu z nim być. Narazie wystarczy mi jak się do siebie zbliżymy. W końcu nie będzie tu tej jego blondi, wszędzie za nim chodzącej. Zapowiada się interesujący tydzień.

*

Tik-tak, tik-tak. Odwrociłam wzrok od zegara zawieszonego na wyblakłej ścianie, tuż obok niesamowitego obrazu przedstawiającego przedwojenny Londyn nocą. Lampy naftowe rzucały słabą poświatę na brukowaną ścieżkę. Big Ben lśnił na tle rozgwieżdżonego nieba. Zawsze uwielbiałam ten obraz. Fascynował mnie. Potrafiłam wpatrywać się w niego kilka dobrych godzin, nie czując znużenia. Dostrzegałam wtedy elementy niezauważone przez zwykłego, postronnego człowieka, takie jak, brak siódmej godziny na tarczy zegara, czy nierówno namalowana lampa. Byłam uważnym, spokojnym obserwatorem. Jednak nie dzisiaj, nie teraz. Nawet nie starałam się ukryć rosnącego podekscytowania na myśl o przyjeździe Zayn'a. Oczywiście wszyscy uważali, że moim jedynym powodem do radości jest przyjazd chłopców, którzy stali się moimi dobrymi znajomymi, i za którymi tęskniłam. A najbardziej za Harrym, z którym wyjątkowo się zżyłam. Był dla mnie jak starszy brat, kolejny. Podskoczyłam słysząc charakterystyczny dzwonek do drzwi. Drżącymi dłońmi wygładziłam spódniczkę. Za ucho zatknęłam kosmyk brązowych włosów. Wręcz nieświadomie przygryzłam dolną wargę posmarowaną moim ulubionym, truskawkowym błyszczykiem. W jednej chwili zamarłam. Świat wokół się zatrzymał. Nie wiedziałam jak się oddycha, jak się nazywam, ani gdzie jesteśmy. Nie wiedziałam nic. Brakowało mi tlenu, a ręce zaczęły się pocić. A on, Zayn Malik, niesamowicie przystojny i uroczy piosenkarz, przyjaciel mojego brata, stał w progu jak gdyby nigdy nic i szeroko się uśmiechał.

___

Dziękuję za 6 komentarzy :) Liczę na tyle samo, a może i więcej tutaj :)

10 komentarzy:

  1. Kocham to :3
    Weźźź w weekend mam przeczytać kolejny rozdział :D
    Kocham Cie morsie mój <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zarombiste, nie ma co :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. hah extra .;d Kiedy następny rozdział ? Już Nie mg się doczekać .xd




    http://do-not-forget-about-mee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. PotrafiłEm wpatrywać się w niego kilka dobrych godzin, nie czując znużenia. DostrzegałAm wtedy elementy niezauważone przez zwykłego, postronnego człowieka, takie jak, brak siódmej godziny na tarczy zegara, czy nierówno namalowana lampa. Byłam uważnym, spokojnym obserwatorem.
    więc chłopak to mówi czy dziewczyna? ;o

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże zajebiste .
    Czekam na kolejny rozdział < 3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnyyy . Zajebistyy

    OdpowiedzUsuń
  7. Chce następny! Zajebisty! Zapraszam na mojego bloga http://notidealbutmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. NAWHHH, a więc Zayn! XDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudoooooooooooooooooooooownie <333 uwielbiam to < 3333

    OdpowiedzUsuń