niedziela, 2 grudnia 2012

#1.My one regret in life is that I am not someone else.

W sali panował półmrok i atmosfera tajemniczości. Wysoka dziewczyna z gracją zeszła po marmurowych schodach. Jej stopy, w białych pantofelkach delikatnie stukały na stopniach. Błękitna, satynowa suknia otulała jej szczupłe ciało. Wypielęgnowana dłoń w białej rękawiczce sunęła po wypolerowanej poręczy. Brązowe włosy łagodnie spływały na ramiona. Ogromne oczy w kolorze mlecznej czekolady były otoczone wachlarzem czarnych, gęstych rzęs, rzucających długie cienie na blade policzki. Wyglądała niczym księżniczka czekająca na swojego księcia. Silver zeszła i stanęła na środku pustej sali. Rozejrzała się, wzrokiem wyłapując niektóre elementy wystroju. Pochodnie zamieszczone w metalowych uchwytach na ścianach, portrety przepięknych kobiet i dostojnych mężczyzn, różnokolorowe płytki na podłodze. W tle grała spokojna muzyka. Z cienia między kolumnami powoli wynurzyła się postać w eleganckim, na pewno drogim, czarnym garniturze w delikatne, szare prążki. Twarz pozostawał niewidoczna, jakoby rozmazana.
-Silver, moja miłości, moja gwiazdo, moja słodyczy. Jesteś mym słońcem rozświetlającym każdy pochmurny dzień. – Mężczyzna przemówił głosem pełnym uwielbienia i szacunku. Dziewczyna od razu wiedziała kim był ów tajemniczy gość. Jest głos rozpoznałaby zawsze i wszędzie. Za właścicielem tego głos poszłaby na drugi koniec świata i skoczyła w ogień. Zrobiłaby dla niego wszystko. Zrobiłaby wszystko, aby był szczęśliwy. Wyciągnęła dłoń, pragnąc go dotknąć. Chciała się przekonać, że naprawdę tu jest.
-Kocham Cię…

-SILVER !
Dziewczyna otworzyła oczy i gwałtownie się podniosła. Policzki ją piekły, pewnie niemiłosiernie się zarumieniła, a serce gnało, niczym galopujące konie. Nie była na żadnej sali balowej ubrana w elegancką suknię. Była w swojej sypialni w za dużej koszulce służącej za piżamę. A zamiast wymarzonego faceta, miała młodszą siostrę siedzącą obok niej. To wszystko było jedynie snem. Kolejnym wyobrażeniem z nim w roli głównej. Jak co noc. Nawiedzał ją, gdy tylko zamykała oczy. Nie pozwalał jej zapomnieć. Silver opadła na łóżko, a twarz przykryła skrawkiem kołdry. W oczach pojawiły się jej łzy wściekłości i bezsilności. Nie ma żadnych szans. Nie u niego.
-Sil ! Wstawaj już ! Śniadanie jest gotowe. – Daisy pociągnęła za róg poszewki odkrywając twarz starszej siostry.
-Zaraz zejdę kochanie. Tylko się ubiorę.
Dziewczynka rzuciła siostrze krótkie spojrzenie, po czym wybiegła z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Brunetka leniwie podniosła się z łóżka i stanęła naprzeciw dużej drewnianej szafy wypełnionej po brzegi markowymi ciuchami. O takiej kolekcji ubrań na pewno marzy niejedna dziewczyna. A ona to wszystko ma, tak naprawdę za nic. Przecież nic nie osiągnęła. Nie jest aktorką, piosenkarką, czy modelką. Kilka lat temu jej rodzina była na skraju bankructwa, a teraz, dzięki sukcesowi starszego brata wzbogacili się. I to bardzo. Dziewczyna wybrała zestaw i ruszyła do łazienki czując jak jej nagie stopy zapadają się w miękkim dywanie. Piętnaście minut później była gotowe. Krótkie, jeansowe spodenki odsłaniały jej długie, szczupłe nogi, z których zawsze była dumna. Czerwona bluzka wiązana na szyi opinała zgrabne ciało. Brązowe włosy związane w ciasny, niski kucyk opadały na odkryte plecy, a kilka niesfornych kosmyków zdążyło się wymknąć i opaść na czoło. Silver zbiegła po drewnianych schodach i mijając salon weszła do jadalni oddzielonej od kuchni aneksem. Wokół okrągłego stołu zebrała się jej liczna, roześmiana rodzina, która już zajadała się złocistymi naleśnikami. Dziewczyna usiadła pomiędzy Lottie i Fizzy i sięgnęła po placka z jagodami.
-Jak się spało kotku ? – Siedząca naprzeciwko kobieta odgarnęła kosmyk czarnych włosów i ciepło się uśmiechnęła.
-Świetnie mamuś. Chociaż pobudka o ósmej nie napawa mnie ekscytacją – Brunetka wywróciła oczami, starając się ukryć ból, który pojawił się na wspomnienie snu z ostatniej nocy. Przecież nie wyzna, że podoba jej się zajęty chłopak. To … niepoważne. Nie wypada.
Po śniadaniu, gdy skończyły się te największe porządki, w drzwiach jadalni pojawił się wysoki chłopak w czerwonych spodniach i luźnej, białej koszulce. Był obładowany mnóstwem pakunków. Na jego twarzy gościł szeroki, tak dobrze znany, uśmiech. Radość jaka wybuchła w domu Tomlinsonów była nie do opisania. Wszyscy pragnęli uścisnąć dawno niewidzianego brata, czy syna. Dopiero po chwili, atmosfera nieco się uspokoiła i cała rodzina usiadła w salonie.
-Lou, kochanie, miałeś przyjechać dopiero jutro ! Co takie się wydarzyło ? – Jay wciąż ściskała dłoń syna i wpatrywała się w niego, jakby obawiała się, że jeśli tylko mrugnie, zniknie i okaże się jedynie zjawą.
-No wiesz mamuś. Odwołali jeden wywiad, udało się przełożyć koncert i … dostaliśmy pozwolenie na przyjazd do domu. Co do was – spojrzał na młodsze siostry siedzące na dywanie – nie prosiłyście mnie o coś przypadkiem ? Jakieś autografy, prezenty .. ?
Dziewczyny poderwały się. W pierwszej kolejności wycałowały i wyściskały brata, a później pobiegły do holu. Dało się usłyszeć zduszone krzyki i piski. Louis się zaśmiał i wygodniej rozparł na kanapie w kolorze ecri.
-Nie ma to jak miłość młodszych sióstr, tak bezinteresowna.
Czarnowłosa kobieta podniosła się i skierowała w stronę kuchni.
-Idę zrobić herbatę. Chcecie coś ?
Oboje zaprzeczyli i obserwowali jak ich mama znika za drzwiami. Chłopak odczekał chwilę i spojrzał na najstarszą z sióstr.
-A teraz mów co się dzieje słońce. Jesteś jakaś przygnębiona.
-Szkoda gadać LouLou. Fajnie, że przyjechałeś. Stęskniłam się. – Silver podniosła się i wtuliła w bok starszego brata, który zawsze był dla niej wsparciem.
*
-Jenn ! Zamknij się ! Nie mogę powiedzieć Lou o co chodzi ! Uzna mnie za … za jakąś psychiczną fankę, czy coś … - Potrząsnęłam głową i opadłam na wodne łóżko przykryte różową narzutą. Spojrzałam na mozaikę znajdującą się na suficie.
Blondynka głośno prychnęła, po czym wyłączyła wieżę cicho grającą w kącie przebój Lany Del Rey.
-Posłuchaj Ver, to twój brat, zrozumie cię ! Będzie mógł ci jakoś pomóc !
Gwałtownie się podniosłam i spojrzałam w jej przenikliwe, błękitne oczy. Ona naprawdę sądziła, że z tego może coś wyjść. Że mam jakąkolwiek szansę.
-Niby jak ? Jennifer, zrozum to ! Nie mam u niego szans ! Nie wiem czy wiesz, ale on ma dziewczynę ! Kojarzysz ? Taka piękność z figurą modelki.
-Jesteś idiotką Tomlinson. – Skwitowała blondynka i usiadła obok mnie.
Zapadła cisza przerywana jedynie odgłosami dochodzącymi z akwarium stojącego na białej komodzie.
-Wiesz co Jenny ? – Skierowałam wzrok na swoje dłonie. U prawej ręki, na palcu wskazującym błyszczał srebrny pierścionek z szafirem, który dostałam od Louis’a na 15 urodziny.
-Hmmm ?
-Kocham go…
-Wiem mała. To widać… No, chodź tu do mnie.
____

O to pierwszy rozdział ! : )

Liczę na chociażby … 5 komentarzy, co wy na to ?

8 komentarzy:

  1. Świetny , nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Domyślam się w kim może być zakochana Silver ,ale na pewno się mylę :) Zapraszam na swojego bloga ,również o rodzince Tomlinson'ów : http://wszystkootobiekochanie.blogspot.com/.
    Nie piszę tak dobrze jak ty ,ale zachęcam do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. boziu, pisz dalej, bo zaczynam się wkręcać *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. omg, cudowne! serio pisz dalej ;D i jakbyś chciała zapraszam do mnie lastchance-story.blogspot.com lots of love xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajne, mam nadzieję, że go nie usuniesz. c:

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Twoje opowiadania morsie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. asdfhjklkjgdfsa, zajebiste :o
    PISZ SZYBKO DALEJ MOJA IMIENNICZKO! *w*

    OdpowiedzUsuń
  7. 43 yr old Statistician IV Tessa Brosh, hailing from Igloolik enjoys watching movies like Donovan's Echo and Archery. Took a trip to Shark Bay and drives a Ferrari 340/375 MM Berlinetta 'Competizione'. pomocne strony

    OdpowiedzUsuń